Dziś Stanford. Nie chce mi się pisać, bo jak chodzę po tym przedsięwzięciu to nóż mi się w kieszeni otwiera. Jakim prawem ktoś pozwala funkcjonować tym polskim zapyziałym uczelniom, na których tracimy 5 lat życia i nie wiemy kompletnie nic! Czemu nikt nie kontroluje jakości kształcenia?
Czemu nie przyjechaliśmy na studia tutaj?! Wrrrr. Miasteczko uniwersyteckie wygląda dosłownie jak… miasteczko. Są światła, ulice, budynki wszystkich możliwych kierunków kształcenia, akademiki, szpital i… centrum handlowe. Po tych studiach można dostać najbardziej wymarzoną pracę w każdym miejscu na świecie!
Koniec! :)