Geoblog.pl    maugosiam    Podróże    American dream    Poniedziałek - Memorial Day
Zwiń mapę
2013
27
maj

Poniedziałek - Memorial Day

 
Stany Zjednoczone Ameryki
Stany Zjednoczone Ameryki, New York City
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6904 km
 
Piękna pogoda! Hurra. Dziś mamy w planach 2 szlagiery: Empire State Building i Statue of Liberty & Staten Island Ferry. Z samego rana jedziemy ustawić się w kolejce do wjazdu na 86 piętro najwyższego budynku Manhattanu. Nie daleko od wejścia zaczepia nas jakiś murzyn z firmy wycieczkowej i proponuje bilety w niższej cenie. Krupuś od razu wyciąga kartę kredytową a ja robię zadymę i próbuję go odwieść od pomysłu na deal z naciągaczem. Krupuś się upiera i kupuje u niego bilety. Jestem przekonana że właśnie wtopiliśmy 50 dołków i zaczynamy się głośno kłócić. Mi dodatkowo ciśnienie podnosi fakt, że ZNÓW jestem głodna i nie ma już szans na śniadanie. Ciśnienie lekko opada jak przy pierwszej kontroli biletowej spokojnie przechodzimy do kolejki oczekujących na windę. Hmmm – no OOOOK – czarny jednak był uczciwy…

Widok z góry jest pięęękny. Kręcimy filmiki i cykamy fotki. Pewnie milion innych, lepszych znaleźlibyśmy w necie – ale przecież to nie o to chodzi :). Spodziewaliśmy się, że będzie tu strasznie zimno, ale się miło rozczarowujemy. Tak wysoko, a praktycznie bezwietrznie i przyjemnie grzeje słońce.

No dobra, czas na kolejny punkt programu – Statuła Wolności. Najlepiej widać ją z promu na Staten Island. Jedziemy metrem praktycznie na najniżej położony cypel Manhattanu. Jednak w związku z jakimiś remontami podziemnych korytarzy pociąg zmienił trasę i wylądowaliśmy na Queensie. Wysiadamy przy uniwersytecie. Idziemy na kawę do Starbucksa i mimo moich poobcieranych stóp decydujemy się wrócić na Manhattan piechotą przez most Brookliński. To był strzał w 10. Widoki są zniewalające. Dziesiątki strzelistych gęsto upchanych wieżowców otoczonych wodą – nie do powtórzenia w żadnym miejscu na ziemi.

Wsiadamy na prom i wyczekujemy momentu mijania się z najsłynniejszą statuą na świecie. Przyznaję, że jej rozmiar mnie lekko rozczarował. Jednak nie zmienia to faktu, że patrząc na nią po policzkach płyną mi łzy. Chyba całkiem zidiociałam… no zidiociałam. Aaaa z resztą – co mi tam. MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ!!!

Słowo daję, że przez te MARZENIA nabawię się stygmatów na stopach. Wracamy do hotelu zmienić buty. Szkoda czasu na odpoczynek. Poza tym – JA ZNÓW JESTEM GŁODNA. Metro, kierunek dolny Manhattan, cel – HAMBURGERY. Nie muszą być organiczne, wystarczą 100% wołowiny :).

Jest jeszcze jedna rzecz o której warto tu wspomnieć i hamburgery to idealna okazja: KOLEJKI. Ludzie tutaj w 100% kierują się zasadą: TOWAR NIEDOSTĘPNY JEST BARDZIEJ POŻĄDANY. W centrum miasta powstaje sieć hamburgerowni SHAKE & SHACK firmujących się jako… ORGANICZNE (a jakże :)). Za jednego przyzwoitego hamburgera ze świetnej wołowiny trzeba zapłacić około 8 dołków, co jak na te warunki jest super-promocją. Bar skonstruowany jest w ten sposób, że przy średnim ruchu już po kilku minutach wszystkie miejsca siedzące są zajęte a kolejka wychodzi na ulicę. Jaki jest cel? No taki, że towar wydaje się być niedostępny i ludzie którzy nawet szli na sushi nie wiedzą kiedy ustawiają się w kolejce do SHAKE & SHACK’a. Tym oto sposobem przez całą dobę pod barem jest taki tłum, że trzeba go mijać ulicą.
I tak tu jest ze wszystkim, nawet zwykłą kawą na wynos…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
maugosiam
malgorzata majchrowicz
zwiedziła 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 45 wpisów45 16 komentarzy16 275 zdjęć275 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
23.05.2013 - 15.06.2013
 
 
02.05.2010 - 17.05.2010