Nooo teraz jest zupełnie inaczej. Wyspaliśmy się. Trzeba tylko odsłonić zasłony, żeby sprawdzić pogodę. Aaaa są odsłonięte? Hmm, to ciekawe, bo o 8 rano raczej nie powinno być już ciemno. Hahahaha. I wszystko jasne. Za oknem, w odległości może metra mamy ścianę kolejnego budynku. No cóż – cena polskiego Hiltona + realia amerykańskiego Manhattanu dają w wyniku pewne niedogodności, których nie przeskoczymy.
Dzień mija spokojnie. Jest strasznie zimno, więc trochę łazimy po sklepach przy 5th Ave, trochę podziwiamy architekturę. Ja, odkąd tu przyjechaliśmy, jestem ciągle głodna, bo co chwila mi coś zniewalająco przyjemnie pachnie.
Teraz widzę już dokładnie jak wiele się tu zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Ceeeeny! Jest bardzo drogo. Jedzenie kosztuje 3-4 razy więcej niż w Polsce. A już ta ORGANICZNA NIEŚMIERTELNOŚĆ – bankrut! :). No nic – może to dlatego, że to Manhattan. Z hotelami było tak samo. W NYC był światowy rekord cenowy…
Ponieważ dużo czasu spędzamy w podziemnych korytarzach mam świetną okazję bez krępacji poprzyglądania się ludziom. Cały czas coś mi tu nie gra. Przecież Amerykę zapamiętałam jako wręcz idiotycznie cieszących się ze wszystkiego ludzi. Ci, raz że się nie cieszą, to jeszcze się nawet nie uśmiechają. O 20:00 pchają się siłą do metra z pozaciskanymi zębami. Na większości twarzy maluje się potworne zmęczenie albo stres. Czy ja czasem trochę wcześniej nie idealizowałam…. Nieeee. Już wiem. Strzał w 10. Najwyżej punktowana odpowiedz to: NYC to nie Ameryka. Niestety. NYC to trochę wolne miasto, poza wszelkimi amerykańskimi regułami. Na ulicach częściej słychać hiszpański, rosyjski, chiński niż angielski. Nie podoba mi się tu. Miliony anonimowych ludzi powodują, że nikt nie traktuje tego miejsca jak domu. Hipokryzją jest segregacja śmieci, ponieważ zaraz po wyjściu z mieszkania każdy rzuca za siebie opakowania po jedzeniu. Kontrast gnijących pod wpływem ciepła czarnych worków ze śmieciami w sąsiedztwie drogich sklepów wywołuje u przeciętnego europejczyka co najmniej grymas. Jest syf! Na samą myśl dotknięcia czegokolwiek w metrze mam drgawki.