Geoblog.pl    maugosiam    Podróże    Grecja (Ateny i Peloponez)    Płw. Sunion - co tu chodzi?
Zwiń mapę
2010
15
maj

Płw. Sunion - co tu chodzi?

 
Grecja
Grecja, Pórto Ráfti
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 647 km
 
Znów nie pospaliśmy. Jak można pozwolić ludziom na używania klaksonu po 22:00. Oni chyba się tymi klaksonami porozumiewają! Wrrrr.
Znów śniadanie na balkonie. Pada. Nie jakoś rzęsiście, ale jest pochmurno i pachnie parującą ziemią. Uwielbiam takie melancholijne poranki! Pani z kwiaciarni pod hotelem widać ten deszczyk nie wystarcza bo znów zlewa chodnik sprężoną wodą. Może ona lubi zapach tej pary z nagrzanego betonowego chodnika...
Zwijamy manatki. Żegnamy się z dziadziusiem w recepcji: każdy gada w swoim języku, ale wszyscy kumają.
Nie chce się rozpogodzić i droga wygląda inaczej niż dotąd. Czubki gór są osnute gęstymi chmurami i wyglądają jak lody pistacjowe z bitą śmietaną. Jest też w nich jakaś niepokojąca surowość. Przy braku słońca nawet kwiaty w ogrodach się tak nie śmieją, chociaż ich zapach jest niesamowity! Ostry, ale nie duszący.
Wybieramy niepłatne drogi więc w kółko mamy pogląd na naturę i cywilizację. Nagle wioski i małe miasteczka przeistaczają się w tereny przemysłowe. Po płomyczkach na czubkach kominów widzimy, że wydobywają tu gaz i ropę. Wzdłuż wybrzeża ciągnie się port (bardzo przemysłowy). Nigdy nie widziałam naraz tylu tankowców! Mają różne kolory. O! Jeden jest przewrócony. Chyba było dla niego za płytko...
Jak przejeżdżamy zachodnią obwodnicą Aten na chwilę pojawia się słońce. Myślimy, że to wróży zmianę pogody na lepsze. Ale gdzie tam. Cały czas jest pochmurno.
Mijamy kolejne małe miasteczka w drodze na płw. Sunion. Na samej górze widzimy okazałe ruiny świątyni Poseidona. Nie wchodzimy na teren wykopalisk. Ciągle monitorujemy pensjonaty i hotele, ale jak na razie jest posucha. W miasteczkach jakby wszyscy poszli spać . Stoją co prawda auta, restauracje i sklepy są pootwierane, ale co z tego, jak panuje depresyjna cisza.
Decydujemy, że to wybrzeże jest do bani i jedziemy na wschodnie. Docieramy do największego miasta w regonie: LAVRIO. Tam to dopiero jest depresja. Co drugi dom błaga o remont elewacji i wymianę okien. Nie ma ludzi. Jesteśmy głodni, więc nie mamy wyboru i robimy riserdż. Trafimy do kilku tawern rybnych i we wszystkich spotyka nas podobna historia. Mianowicie: my pytamy o menu, pani kelnerka woła tłumacza, pan tłumacz pisze na kartce co mają. Dzizas!!! Na kartce!!! Od razu po podaniu kolejnej potrawy pytamy o ceny. Okazują się być top-level restauracyjne. Jak można jeść rybę za 25E w restauracji, w której gość żałuje 5E na wydrukowanie MENU, są odrapane stoły poprzykrywane papierowymi obrusami. Kompletnie tego nie pojmujemy. Milion dolców warta była mina pana tłumacza (chyba szefa tej "restauracji"), jak nie mogłam się powstrzymać i wypaliłam na pożegnanie, że powodem dla którego tu nie zostajemy, jest prosty fakt: ceny są najwyższe jakie widzieliśmy w całej Grecji (co było świętą prawdą). Nie jesteśmy idiotami i idziemy do jakieś mordowni z grillami. Niech sobie pan szuka jakiś wynudzonych angoli, którzy zjedzą rybkę za 80E za kg.
Jemy kurczaka i sałatkę. Przyszły jakieś 2 psy. Generalnie dużo ich tu. Są do siebie dość podobne: takie szczuplejsze labradory. Większość ma obroże, ale mam wrażenie, że są bezpańskie. Dajemy im resztki ze stołu. Ale się cieszą :).
Jesteśmy nieco zmęczeni tymi poszukiwani noclegu w tym rejonie. Jedziemy kilkadziesiąt km na północ, z nadzieją na odmianę. Trafiamy do MARCOPOULO. Po drodze mijamy LIDLA. Wchodzimy z ciekawości. Greckie produkty są pooznaczane wielkimi flagami. Robimy zapasy :).
W miasteczku znów nie ma żadnych pensjonatów. W ogóle tego nie kumamy. Jest przystań, jest plaża, to gdzie do cholery jest zaplecze? Są 2 hotele, które oczywiście korzystają z powyższego faktu i narzucają bandyckie ceny. Nie mamy wyboru. Jest już dość późno i płacimy jedną z bandyckich cen za hotel z poodklejanymi wykładzinami. Przynajmniej mamy śniadanie... Jutro okaże się czy zjadliwe ;).

***Dziękujemy Krupusiowi za udostępnienie jednej (ostatniej) fotki***
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
maugosiam
malgorzata majchrowicz
zwiedziła 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 45 wpisów45 16 komentarzy16 275 zdjęć275 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
23.05.2013 - 15.06.2013
 
 
02.05.2010 - 17.05.2010