Geoblog.pl    maugosiam    Podróże    Grecja (Ateny i Peloponez)    Loutraki + zwiedzamy okolice
Zwiń mapę
2010
14
maj

Loutraki + zwiedzamy okolice

 
Grecja
Grecja, Perakhóra
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 552 km
 
Budzimy się połamani. Materac łóżka jest jakiś dziwny. Czujemy sprężyny między żebrami. Przenosimy się na 2-gie łóżko (w naszym pokoju są 2: jedno 2-osobowe i jedynka). Jest ciasno, ale super-wygodnie. Dosypiamy prawie 10:00 :).
Kupujemy śniadanie w kawiarence prawie pod hotelem i idziemy z nim do nas na balkon. Ale fajnie. Zagryzamy bułeczki, świeci słońce, ludzie ze skuterów drą się do ludzi w samochodach i na ulicy, a ci z samochodów i ulicy drą się do tych na skuterach. Pani z kwiaciarni ma fioła na punkcie ekspresowej czystości swojego kawałka chodnika i w kółko zlewa go wodą pod ciśnieniem. Ciągle mnie to zmyla, bo myślę, że chyba padało. Dzień jak co dzień.
Jedziemy na przylądek Heraion zobaczyć wykopaliska i widoki oznaczone w przewodniku aż 3-ma gwiazdkami. To kawałeczek za Loutraki. Przewidujmy, że może być tam jakaś plaża więc bierzemy z sobą tobołki.
Sprawdza się wszystko, co napisali w przewodniku. Jak tylko przekraczamy granicę miasta droga prowadzi coraz wyżej i wyżej. Na zboczach gór rosną drzewa oliwkowe i palmy. Co chwila mijamy jakąś przydrożną mini-kapliczkę. Co jakiś czas pojawia się dom z przepięknym kwiatowym ogrodem (bujnie i kolorowo kwitnące krzewy mają rozmiar naszych drzewek). Niebo jest klarowne i dobrze widać góry. Jesteśmy już bardzo wysoko, bo domki w Lotraki z góry zlewają się w jedną białą bryłę. Gdy znajdujemy się po drugiej stronie góry ukazuje się nam widok, o jakim nawet nie śniłam. Turkusowa woda w zatoczce rozbija się o wielkie głazy. W dole widać też mały domek z powiewającą grecką flagą. Na zboczach góry widać wykopaliska. To musiał być jakiś antyczny potężny budynek otoczony kolumnami. Wieje lekki przyjemny wiaterek. Powoli schodzimy w dół, żeby za chwilę wejść na krótki szlak prowadzący do latarni morskiej umieszczonej na samym brzegu skał. Na naszej wysokości leci mały samolot a w oddali widać jachty. Krajobrazy są rajskie i aż się chce przetrzeć oczy. Oczywiście robimy zdjęcia.
W dole jest mała plażyczka, ale ponieważ wczoraj ostro wiało, wszędzie były jakieś śmieci. Daliśmy sobie spokój z plażowaniem i zdecydowaliśmy się wrócić do jednej z wiosek rybackich, które mijaliśmy po drodze na górę.
W drodze do samochodu Krupuś zauważa, że w krzakach są małe pieski. Na początku myślimy, że dwa, ale potem okazuje się że to całe stadko i ich mama. Lecę do nich jak szalona i mimo ostrzeżeń, że mama mnie pogryzie, dopadam szczeniaczki. Aleeeeeeee fajne! Krupuś daje im nasze zapasy mineralki. Ale chlupią! :) Większość jest czarna i jeszcze kilka Reksiów. Mają takie śliczne mordeczki. Wszystkie tarmoszę po równo. Mama nawet nie ma nic przeciwko temu ;). Pani z BMki przypomina sobie, że ma jakieś jedzenie a pan z dużego kempingowca bez mrugnięcia okiem oddaje im swoją kanapkę. Jedzą i popijają jakby tydzień nie miały nic w mordkach (a to na pewno nie jest prawda, bo są tłuściutkie :)). Krupuś prawie grozi mi rozwodem jak mam ochotę je wycałować. Hahaha. Ja chcę psa! Kota dalej kocham najbardziej, ale pies byłby dobrym dopełnieniem! O!
Niestety już musimy od was jechać pieski...
Trafiamy na małą zatoczkę, gdzie rozbijamy obóz. I teraz uwaga będzie hit: ja wchodzę do wody i Krupuś, chociaż ledwo wchodzi po kostki - nie ma już wyboru. Ja przepływam kilkanaście metrów (średnia to była rozrywka) i wychodzę grzać się na kamieniach. Krupuś zbiera całą swoją odwagę i robi skok. Hahahaha. Wiedziałam, że inaczej by się czaił :). Co ten testosteron robi z tymi facetami...
Po kilku minutach oboje leżymy na kamieniach i grzejemy grzbiety w prażącym słońcu. Nie da się opisać słowami, jakie to odprężające...
Jesteśmy głodni, więc wracamy do miasta. Idziemy do tawerny i każemy sobie grillowanego kurczaka i sałatkę. W obawie, że nie dostaniemy grzanek od razu tłumaczymy pani, że chcemy bułkę z grilla. Pani patrzy na nas z miną: "z jakiego biednego kraju oni przyjechali, że ten chleb tak chcą". Hahahaha.
Najważniejsze, że dostajemy co chcemy i znów wytaczamy się z knajpy. Dzizas - kto mnie będzie tak karmił po powrocie do domu!
Sjesta. Krupuś śpi jak zabity, a ja piszę bloga :)
Cały wieczór siedzimy na balkonie. Jemy melona i pijemy greckie browarki. Jakiś bachor wyje na dole już chyba z 3-cią godzinę, a jego "nadopiekuńcza" mamusia odpala peta od peta gadając przez telefon w jakimś BAR-CAFE. Zaraz zrzucę na niego cegłę z góry i się skończy! Mały ma wszystkie objawy choroby sierocej. W ogóle ma się wrażenie, że te matki mają te dzieci w głębokim poważaniu. Takie 3-latki są ciągane po mieście o 22:00, bo rodzice muszą rozwijać się towarzysko.

***Krupusiowi dziękujemy za udostępnienie kilku fotek (na których jestem ja:)) do tego wpisu w geoblogu***
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (24)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Markopola
Markopola - 2010-05-14 23:58
Świetne zdjęcia! Aż chce się wskoczyć do tej lazurowej wody
 
mirka66
mirka66 - 2010-07-21 19:28
Kocham Grecje.To piekny kraj i mili ludzie.
 
 
maugosiam
malgorzata majchrowicz
zwiedziła 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 45 wpisów45 16 komentarzy16 275 zdjęć275 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
23.05.2013 - 15.06.2013
 
 
02.05.2010 - 17.05.2010