Geoblog.pl    maugosiam    Podróże    American dream    Yosemite, California
Zwiń mapę
2013
09
cze

Yosemite, California

 
Stany Zjednoczone Ameryki
Stany Zjednoczone Ameryki, Yosemite Village
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 16534 km
 
Budzik dzwoni o 9:00. Nie mogę przekonać własnego męża, żeby odpuścił z przymusowymi pobudkami. Dzień w dzień to samo – okropna melodyjka. Wrrrr. Dziś uparł się żeby iść na hotelowe śniadanie. Już z przeczytanych w Internecie opinii wiemy, że dostaniemy lurowatą kawę i muffina. Pierdzielę – śpię dalej. Krupuś nie odpuszcza i zwleka mnie na dół. Jest może 9:20, a pani na recepcji z idiotycznym szyderczym uśmiechem informuje nas, że bufet był czynny tylko do 9:00. Cooo? Perfidne wykluczenie 90% gości ze śniadania. Rozumiem, że gdyby hotel był w samym centrum biznesowej dzielnicy, to takie godziny miałaby rację bytu, a tu – ludzie przyjeżdżają na wakacje. W drodze do pokoju zahaczamy o basen i zastanawiamy się gdzie pojechać coś przekąsić. Krupuś odpala też prognozę pogody i to co widzimy całkowicie zmienia postać rzeczy. Jutro, kiedy planowaliśmy wycieczkę do Yosemite Park, ma tam być potężna burza, 18 stopni i deszcz. A tak chcieliśmy to zobaczyć!

A może by tak zrezygnować z dzisiejszego dnia lenia… W ciągu paru minut jesteśmy już w aucie, a po 2 godzinach w Yosemite. I znów ta ichna organizacja!!! Płaci się za samochód, nie za osobę. Jestem pod takim wrażeniem, że przez wszystkie najciekawsze punkty widokowe poprowadzone są świetnej jakości asfaltowe drogi. Turyści są zachęcani do korzystania z darmowych hybrydowych busików, w kółko krążących po całym Parku. Chodzi o to, żeby zostawić samochód na parkingu (na którym jest wystarczająco miejsca dla wszystkich!) i zgodnie z przejrzystą mapką (którą dostaje się na bramce wjazdowej) zwiedzać co się chce. Można część przejechać, a część przejść piechotą. Można wypożyczyć rowery.

Trochę jeździmy naszym autem, trochę busikiem, a trochę chodzimy. Kumulacja przepięknych krajobrazów nas całkowicie zatyka i prawie ze sobą nie gadamy. Jedyną przeszkodą jest moje burczenie brzucha. Krupuś tego nie rozumie, bo on jest jak wielbłąd – może zjeść batonika, czy wziąć łyka wody i ma z głowy parę dni! Wkurza się na mnie, że piszczę z głodu. W końcu zapycha mnie jakimś gigantycznym ciastkiem. Ale on chyba nie pamięta, że mi po słodyczach zawsze jeszcze bardziej chce się jeść…

Yosemite jest jeszcze piękniejszy niż sobie wyobrażamy. Oglądamy kilka (a może kilkanaście) piętrowych wodospadów i szare góry o ścianach praktycznie prostopadłych do powierzchni ziemi. Jest dużo zieleni, jakiej w ogóle nie znamy. Niektóre drzewa zrzucają taaakie gigantyczne szyszki, że Krupuś nie może powstrzymać się od „kradzieży” jednej z nich. Matko i córko: ona leży sobie teraz przy moich stopach w aucie i jest wielkości mojej łydki!

Ostatnim przystankiem w Parku są GIGANTYCZNE SEKWOJE. Łaaał. Co to jest!? Te drzewa są takie wielkie, że mogłyby być garażami dla kompaktowych samochodów. Nagrywamy filmiki i robimy foty.

Wracamy do hotelu z zamiarem spędzenia wieczoru przy basenie. Po drodze wreszcie jemy kolację. Jak docieramy do pokoju, to jesteśmy tak zmęczeni, że nie mamy siły nawet zejść piętro niżej. Poza tym zaczął się właśnie show, na który czaiłam się cały tydzień: ucieczki z amishowej komuny. Teraz już nikt nie wykurzy mnie sprzed TV :).

Krupuś tak jęczy i bluzga, że nie działa mu Internet, po czym wnoszę, że mój antybiotyk w pełni zadziałał i chłop mi całkiem wyzdrowiał, bo jest sobą w 100% hahahahaha.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
maugosiam
malgorzata majchrowicz
zwiedziła 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 45 wpisów45 16 komentarzy16 275 zdjęć275 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
23.05.2013 - 15.06.2013
 
 
02.05.2010 - 17.05.2010