Obiektywnie rzecz ujmując Grecja to przepiękny kraj, który łączy wszystko czego potrzeba, żeby odpoczywać i jednocześnie zachwycać oko widokami przy aktywniejszych eskapadach. Pogoda sprzyja relaksowi. Ciągle ma się złudzenie, że tubylcy też są na urlopach i tak naprawdę nie ma stresów i pośpiechu.
Czy dałoby się tu mieszkać? A to już inna sprawa. Żeby być obiektywnym należy wspomnieć tu o rzeczach bardzo trudnych do zaakceptowania jak: brak reakcji państwa na potwornie zaśmiecone miejsca publiczne czy romskie mafie wykorzystujące dzieciaki do żebrania. Wkurzające jest też poruszanie się autem w ruchu ulicznym, próba zaparkowania, czy wszechobecne skutery stwarzające ekstremalne niebezpieczeństwo dla siebie jak i innych. Irytuje poruszanie się pieszo, kiedy co chwila trzeba przechodzić przez ulicę, bo ktoś zaparkował na chodniku w taki sposób, że nawet ja nie mogę się przecisnąć. Denerwują ludzie, którzy bez pytania odpalają peta w restauracji przy stoliku obok i dmuchają w twarz. I pozostaje jeszcze jedna kwestia: jest okrutnie drogo, nawet dla osób całkiem nieźle zarabiających w złotówkach.
Jest też cała masa rzeczy, które absolutnie nie przeszkadzają, ale wydają się dziwne, bądź zabawne. No bo jak inaczej można nazwać Greków, którzy przy temperaturze 26 stopni chodzą w zimowych kurtkach i kozakach. Albo kobiety o południowej urodzie szpecące się rozjaśnionymi włosami do żółtego blondu. Albo niesamoobsługowe stacje benzynowe. Albo prysznice bez kotar, gdzie po kąpieli łazienka wygląda jak po przejściu tajfuna. Albo kompletnie niepopularne terminale do płacenia kartą, gdzie żeby dokonać operacji trzeba czasem przeciskać się między ladami na zaplecze sklepu.
Można by tu wymieniać i wymieniać, ale to oni maja zimą min. 12 stopni na plusie podczas gdy my skrobiemy rano szyby naszych autek:).