Geoblog.pl    maugosiam    Podróże    Grecja (Ateny i Peloponez)    Wylądowaliśmy
Zwiń mapę
2010
02
maj

Wylądowaliśmy

 
Grecja
Grecja, Athens
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
No to jesteśmy na ziemi starożytnych bogów. Co prawda to ostatnia rzecz która nas obchodzi, ale fajnie brzmi. Odebraliśmy bagaże i pojechaliśmy metrem do hotelu. Spokojnie - tylko jedna przesiadka. Z resztą, wszystko bardzo intuicyjne - jak dla Amerykanów, hihihi.
W hotelu spotyka nas nieprzyjemna niespodzianka - Pan chce od nas zupełnie innej kwoty niż byliśmy przygotowani. W tracie przepychanki orientujemy się, że to pomieszanie złej woli losu z naszym gapowym. Płacimy tylko za jedną noc a następnego dnia zamierzamy gadać z managerem. Postanawiamy, że to nie zepsuje nam humoru i oglądamy pokój. Noooo rewelacja to to nie jest, ale chyba w głębi duszy spodziewaliśmy się czegoś podobnego. Najbardziej można się było czepiać łazienki. Aleeeeeee doooobra - kto by się przejmował brakiem uchwytu na prysznic i brudnej umywalki kiedy głód przeżera ścianki żołądka. Znów wracamy do recepcji, żeby dowiedzieć się, gdzie tu dają tą grecką sałatkę, o której słyszeliśmy, że jest inna niż ta w Polsce. Pan każe nam iść w prawo, lewo, prawo, lewo, prawo (kto by to spamiętał). Jednak człowiek głodny ma jakąś intuicję, bo trafiamy na uliczkę z knajpami bez żadnego problemu (chyba przez ten zapach :D).
Zamawiamy grecką, jakieś mięsko, jeszcze jedną sałatkę do mięska i podpiekane bagietki, jak Pani Greczynka przy stoliku obok. Do tego greckie piwo Mythos. Wszystko jest tak pyszne, że praktycznie nie rozmawiamy tylko wpychamy w siebie ile się da. Nie ma się co oszukiwać - już jedną porcją byśmy się we dwójkę najedli :). Zostawiamy na stole część jedzenia i napiwek. Do końca dnia nie możemy się nachwalić greckiej kuchni. I do tego to jedzenie na dworze, gdzie o 20:00 jest jeszcze zupełnie ciepło.
Po kolacji jedziemy do centrum. Coś mnie tchnęło, że ten nasz bilet na metro jest nie taki jak trzeba (pani sprzedawała nam go na lotnisku jakoś bez przekonania). Idziemy jeszcze raz do informacji. Mięliśmy rację - bilet nie nadaję się do jazdy po mieście. Kupujemy nowe bilety. Fart jak nigdy dotąd. Świeżo po skasowania dopada nas kontrola. Zaoszczędzimy pewnie paręset euro kary. Hurrra!
Zwiedzamy miasto po ciemku i snujemy plany co zobaczymy następnego dnia...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
maugosiam
malgorzata majchrowicz
zwiedziła 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 45 wpisów45 16 komentarzy16 275 zdjęć275 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
23.05.2013 - 15.06.2013
 
 
02.05.2010 - 17.05.2010